sobota, 13 sierpnia 2016

Graj dla siebie... i dla Szatana!


Współczesna kultura popularna jest szyta pod wymyślonego Odbiorcę. Odbiorca jest bytem składającym się z nastolatka(ów), oraz jego/ich opiekunów prawnych. Odbiorca jest gotowy do konsumpcji treści o ratingu PG-13.

Odbiorca konsumuje Produkt. Produkt nawiązuje do podobnych sobie tworów, rozwija elementy z poprzednich iteracji danej linii wydawniczej i buduje podstawę dla następnych części.

Gwiezdne Wojny, X-Meny, większość dużych filmów opartych na superhero-comics, Avengers i wszystkie produkcje wpierające.

Nie lubię ich, a naprawdę bym chciał. Próbowałem się przekonać, szukać zalet. Nie udało się. Magia nie działa.

Mój ulubiony reżyser, Nicolas W. Refn powiedział, że kręci takie sceny, które sam chciałby zobaczyć. Określił się mianem "pornografa". Kręci dla własnej radochy to, co chce oglądać.

Jaki to ma związek z grami fabularnymi?

Mimo upływu lat, ciągle mamy do czynienia z historiami typu "biegali, bili, strzelali". Biegali i bili po zamczysku. Biegali i strzelali po kosmosach. Linie fabularne nawiązują do klasycznych (czytaj: starych)  produktów. Wizards of the Coast outsource'uje produkcję wszystkich przygód przycinając koszty. Wynikiem takiej polityki są niespójne produkty, bez wyraźnej myśli przewodniej. Mamy w nim kilka dobrych pomysłów, które można zawrzeć na 50 stronach i kolejne 200 stron zapychacza, którego można użyć w roli papieru toaletowego.

Wilecy wydawcy sami skazują się na bycie dziwką rynku. Chcą zarobić hajs po niewielkich kosztach. Nie zastanawiają się nad tym co jest zajebiste. Myślą nad tym, co uda się sprzedać jak najszerszej rzeczy klientów. Taką mają pracę. Może powinni zająć się czymś ciekawszym?

FFG już dziesięciolecia prowadzi recykling mechaniki Warhammera, a Wizards of the Coast już piąty raz wskrzesiło swojego trupa. I wiecie co? Nie mam pretensji. Lubię mechaniki z rycyklingu.

Nie lubię jednak reanimowanych pomysłów na przygody. Nie jestem nerdem, który onanizuje się do swojej ulubionej lini wydawniczej. Nie potrzebuję kolejnej części Gwiezdnych Wojen, a tym bardziej nie chcę stworzyć własnej grając w grę fabularną. Gdzieś mam powroty do Świątyni Złych Żywiołów i zabijanie Draculi (czasem zwanego Strahdem) po raz kolejny.

Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież wszystko już było.

Wiecie czego nie było?


  • Nie czytałem nigdy przygody, w której złoczyńca kierowałby mechem, którego lasery zamieniają ludzi w mordercze motyle-piranie.
  • Nie czytałem przygody w której twoja szczoteczka do zębów namawia cię do zabicia swojej rodziny.
  • Nie czytałem przygody, w której bohaterowie przemierzają wszechświat na tęczowym moście, dosiadając jednorożców.
  • Nie czytałem przygody w której Szatan opętuje bohaterów i zmusza ich, by tańczyli do śmierci na parkiecie, wsłuchując się w brzmienie muzyki disco.


Potrzebuję takich pomysłów. Sam staram się działać po swojemu. Ale chcę też poznawać twórczość innych osób. Chcę poznawać popieprzone idee, na które sam nigdy bym nie wpadł. Nie jest mi do niczego potrzebny kolejny wampiryczny troll mocnobijący. Potrzebny mi jest wredny troll, który pisze prowokacyjne listy do miejscowej gazety korzystając z maszyny do pisania, która powoduje zauroczenie dziennikarzy.

Gdzie znaleźć takie pomysły? Głównie w blogosferze. Szukam tego, co tworzą osoby nieliczące na zysk. W dziełach takich autorów można znaleźć prawdziwe perły. Oni tworzą to co sami lubią. I jeśli mają szczęście: spotykają odbiorców, którzy potrafią to docenić.

Wielu graczy i MG boi się wyjść poza schematy. Boją się, że bez mechaniki wspierającej "dziwne pomysły", nie uda im się poprowadzić czegoś całkowicie szalonego.

Nie należy bać się szaleństwa. Wystarczy wziąć dowolną gównianą mechanikę (np. moje ulubione retroklony D&D, albo Warhammera) i rzucić na sesji cycatego diabła, który będzie przywódcą szajki kosmitów piorących mózgi bogobojnym wieśniakom. Nawracającym ich na stronę ciemności i Black Metalu. Rzeźnia przy brzmieniu gitarowych riffów i karabinów plazmowych. Pachnie jak zwycięstwo.

Bądźcie sobą. Grajcie po swojemu. Róbcie to, aż ktoś się obrazi lub powie, że powinno grać się inaczej. Gdy to nastąpi, wiecie, że jesteście na dobrej drodze.

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz